Dlaczego piszę o miarkach?
Ponieważ ta niby banalna sprawa ma spory wpływ na powodzenie ale też może zniweczyć kulinarny sukces, nie tylko osoby początkującej w samodzielnym gotowaniu.
Zarówno prywatnie jak i w w restauracyjnym biznesie przekonałam się, że niezmiernie ważne jest, dla uzyskania powtarzalnego efektu, stosowanie tych samych proporcji składników. Niejednokrotnie w pracy restauracji zdarzało się wpisać w straty danie, które z „niewiadomych” przyczyn nie wyszło tak jak powinno. Przyczyną okazywał się brak używania miarki lub niewłaściwe jej użycie.
W Polsce i polskich przepisach kulinarnych popularne jest używanie tzw. łyżek i szklanek. Broniąc tradycji i języka polskiego można uważać, że to jest dobre rozwiązanie ale idąc w kierunku ułatwienia i pewności w kulinarnych działaniach jestem za pracą z użyciem miarek o anglojęzycznych nazwach: „cup” i „spoon”.
Już wyjaśniam dlaczego.
Dobrze zdajemy sobie sprawę z tego, że w naszych domach mamy różne łyżki i szklanki. Kupując je kierujemy się wyglądem i ceną a nie pojemnością. Odczytując w przepisie „dwie łyżki” bieżemy z szuflady taką jaką mamy, nabieramy w dowolnej ilośći produkt na łyżkę i oczekujemy udanego efektu. Ale niekoniecznie jest on gwarantowany bo autor przepisu miał inne łyżki.
Dlatego wyposażenie swojej kuchni w miarki amerykańskiego pomysłu uważam za bardzo przydatne. Wszystkie one mają swoje odpowiedniki w mililitrach, więc jest to bardzo klarowne i łatwe w użyciu. Znając te pojemności można użyć innych miarek z podziałką w mililitrach, nawet jeśli w przepisie nie ma takiej informacji.
Tłumacząc z angielskiego – „cup” oznacza kubek, „tbsp” to łyżka a „tsp” to łyżeczka.
Oto schemat jak to działa:
1 cup = 250ml
1/2 cup = 125ml
1/3 cup = 80ml
1/4 cup = 60ml
1 tbsp = 15ml
1 tsp = 5ml
1/2 tsp = 2,5ml
1/4 tsp = 1,25ml
Jak używać tego typu miar?
Lekko 🙂 czyli nasypując produkt do miarki i bez dociskania wyrównując dłonią ilość, równo z krawędzią miarki. To jest istotne, ponieważ inną ilość mąki uzyskacie wciskając ją w miarkę a inną delikatnie nasypując.
Reasumując polecam zakup miarek „spoons” i ”cups” lub/oraz szklanki z podziałem na mililitry.
W przepisach na tym blogu będą używane właśnie takie miary wraz z podaną ich wagą lub zamiennie. I tu przychodzi moment kiedy należy wspomnieć o konieczności posiadania wagi kuchennej. Niby każdy zdaje sobie z tego sprawę ale warto kilka słów tutaj napisać. Osobiście polecam wagi, które można nabyć w granicach 100zł, ponieważ moje doświadczenie mówi, że tańsze się nie sprawdzają lub szybko psują. Ja używam wagi Martellato, włoskiej marki Scales. Jest stalowa i odpowiedniej wielkości więc wygodna w użyciu.
Dla początkujących przydatną informacją będzie również: jak sprawnie używać takiej wagi bez konieczności używania kalkulatora w głowie by zliczać kolejne dodawane produkty.
Wystarczy za każdym razem użyć opcji „tary” czyli zerując wagę, po wsypaniu jednego produktu a przed nasypaniem następnym. I to wszystko.
Mam nadzieję, że przydadzą się Wam te informacje. Powodzenia w działaniu!
Najnowsze komentarze